Chyba w poprzednich postach przesadziłam z tymi pochwałami dla Energa. Otóż, około 2 tyg. udaliśmy się do biura zapytać jako laicy totalni, jakie czynności mamy podjąć w celu uzyskania prądu do budowy. Procedurę przyłączenia działki rozpoczęła poprzednia włascicielka i stanęło na postawieniu skrzynki. Otrzymalismy warunki przyłączenia i uznaliśmy że pora wziąć się za skrzynkę budowlaną. Pan w enerdze wręczył nam dokument oświadczenie o gotowości instalacji. Nieświadomi zagrożenia miło podziękowaliśmy i udaliśmy sie do elektryka z uprawnieniami. Wszystko byłoby cudownie gdyby nie fakt że warunki owszem są ale na 1 kW. Pan nawet nie spojrzął na dokumenty które ze sobą mieliśmy tylko wręczył druk do wypełnienia i do widzenia. O tym że mamy zdecydowanie za małą moc poinformował nas dopiero elektryk któremu zleciliśmy wypełnienie oświadczenia. Ponownie udaliśmy się do biura i nakazano nam złożyć wniosek o zwiększenie mocy. Mamy czekać do 30 dni max na pismo wraz z faktura (rzecz jasna bez kasiory by się nie obyło, powoli do tego się przyzwyczajamy) i będziemy dalej walczyć. Ok, Nasza wina. Za niewiedzę się płaci. Rozumiem. Ale czy nie można było dwa tygodnie temu przejrzeć dokumentów i wspomnieć o tym że skoro chcemy prąd na budowę to mamy trochę za mało kW. Widocznie nie... Straciliśmy kolejne dwa tygodnie. Miejmy nadzieję że wyrobimy się z prądem do początku czerwca kiedy budowa w końcu ruszy z kopyta. A z bardziej optymistycznych wiadomości to dziś mały ptaszek zaświergotał do telefonu męża że pozwolenie gotowe do odbioru w starostwie ;-)
Pozdrawiam